jajecznica z serem mozarella z parówkami bio i kiełkami rzodkiewki podana na grzankach
scrabled eggs with mozarella, bio sausage and radish sprouts on toast
Jajecznicę zrobiłam na zasadzie, wrzuć wszystko co masz w lodówce, bo jutro wyjeżdżasz i Ci się zepsuje, ale powiem wam,że to naprawdę smakowało. Gdybyście chcieli znać proporcje to dodałam dwa jajka, jedną parówkę, łyżkę startego sera i usmażyłam na oleju rzepakowo-lniano-pszenicznym, grzanki zrobiłam z bułki w mikrofalówce i na sam koniec dodałam kiełki, które odnalazłam w bezkresach lodówki. Podsumowując bardzo polecam.
Wczoraj, by kieliszku (dobra, kieliszkach) wina (swoją drogą bardzo dobrego), zaczęłam po cichu rozmyślać. I wymyśliłam, że aby coś dostrzec w drugim człowieku, coś dobrego, pociągającego, atrakcyjnego, trzeba patrzeć na niego naprawdę. I przede wszystkim my sami powinniśmy stać się przejrzyści dla osób, które są dla nas ważne.
Natomiast aktualnie zapijam się kawą z mlekiem - nie, to jednak mleko z kawą. Bo nie wiem czy już wspomniałam, ale wino w dużych ilościach powoduje tendencje do buntu brzuszka i kawa raczej w tym nie pomaga ale bez kawy jak bez głowy więc zdecydowałam się na ten szalony krok i ją sobie zrobiłam.
Myślę także, że powinnam zacząć się ogarniać życiowo, bo mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Najbardziej jednak przeraża mnie to dzisiejsze pakowanie. Jak ja nie lubię się pakować. Niby wiem co mam wziąć ale jak już przystępuje do tego procesu to wydaje mi się,że tak naprawdę niczego nie spakowałam. Trzymajcie kciuki.
I do napisania w przyszłym tygodniu. ;)
Ahoj, wyprawa!